Smutno i cicho tu...
Siedzę sobie tak sama i jest mi smutno. W życiu nic mnie tak nie dołuje jak rozłąka z najukochańszymi osobami oraz gdy dzieje się im krzywda. Człowiek tak naprawdę przez całe życie jest istotą samotną każdy ból i cierpienie musi znosić samotnie.Wszystko odczuwa w zaciszu swojego organizmu.Nikt nie zrozumie czego w danym momencie doświadcza.
Gdy wiem że moi bliscy cierpią z różnych powodów, najchętniej sama bym wzięła choć część bólu na siebie aby im ulżyć, ale życie jest bezlitosne i wszystkiego musimy doświadczać indywidualnie. Każdy stres, ból, każdą emocję.
Szpital nie kojarzy mi się z niczym dobrym, ani z żadnym miłym doświadczeniem. Moja druga połowa właśnie teraz i w najbliższym czasie musi tam przebywać, w tym niezbyt przytulnym miejscu. Ja jestem kilkadziesiąt kilometrów od Niego i nie mogę Go nawet trzymać za rękę, aby czół że jestem obok i Go wspieram.
Czy wiecie jak jest być więźniem w swoim ciele? Nie móc niczym sobie pomóc bo nic nie działa? Żaden lek. Nie móc swobodnie oddychać i budzić się po nocach, być pozbawionym tlenu, miewać częste bóle głowy? Ja wiem z troszkę innej perspektywy dolegliwości, ale wiem. Jednak swój ból musiał przeżyć sam beze mnie i bez pomocy,w męczarniach! Tak jak i ja niegdyś z taką różnicą że u mnie nie było potrzeby operacji bo przyczyna leżała po innej stronie i była uleczalna.
Staram się być zawsze optymistką, znajdować pozytywne strony złego zdarzenia. Wiem że Szpital w którym się znajduje jest dobry, że operacja była konieczna, że cierpienie minie a ulga przyjdzie niebawem. Jednak na swój sposób i ja cierpię, bo odczuwam samotność i pustkę. Nawet moja kochana Sunia chodzi zdołowana, że "Pana" nie ma. Wchodząc do siłowni psinka weszła za mną i zauważyła skarpetki swojego "Pana", od razu je wzięła do pyszczka i tak chodziła z nimi po domu z godzinę a potem już z nimi spała. Bardzo mnie to rozczuliło i utwierdziło o wielkiej wierności i miłości zwierzaka do swojego właściciela.
Mam głęboką nadzieję, że jutro będzie lepszy dzień a doły miną, że samopoczucie mojej Połówki będzie dużo lepsze niż po zabiegu.
Jutro wsiadam w auto i jadę na odwiedziny, nie ma to tamto!
Trzymajcie się Kochani i życzę Wam jak najmniej życiowych zmartwień.
Pozdrawiam:
Trzymajcie się kochani!! Musi być dobrze, najważniejsza jest myśl, pozytywna, ona zdziałać cuda potrafi!! Nie pozwólcie, aby wkradły się negatywne. Pies najwierniejszym przyjacielem człowieka! ;*:*
OdpowiedzUsuńKochana, zabrzmi to tak banalnie, ale...wszystko bedzie dobrze. Zobaczysz. Przesylam dwie garsci pozytywnej energii. Trzymaj sie.
OdpowiedzUsuńKochana, będzie dobrze, masz racje życie czasami jest okrutne, ale najważniejsze to wiedzieć, że mamy osobę, która zawsze i wszędzie będzie z nami, bodajże myślami, jeśli nie ma możliwości być " fizycznie ", a to daje siłę, i Twój Ukochany z pewnością o tym wie ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, buziaki ;*
Trzymaj się :* Wszystko się ułoży !
OdpowiedzUsuńwiem co czujesz kochana, ale trzeba zawsze patrzec na wszystko w dobrym kierunku. Ja uwazam ze zle mysli sciagaja zle mysli;) bedzie dobrze no musi byc! jestem z Toba! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrowia.:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy Wam Kochane za wsparcie :**** To bardzo bardzo wiele dla mnie znaczy :**
OdpowiedzUsuńmusicie być silni i dzielni! Połowa sukcesu to właśnie nadzieja, motywacja! :) ja myślę,że nawet jak nie jesteś fizycznie z nim, to na pewno wie, że JESTEŚ! :*
OdpowiedzUsuńWszystko dobrze się ułoży! Takie chwile są trudne, ale uświadamiają nam jak cenna i ważna jest dla nas druga osoba.
OdpowiedzUsuńwspółczuję, po części rozumiem co czujesz, w lutym mój tato umierał w szpitalu, a ja uwięziona w domu z ospą żyłam kilka dni taką nadzieją że aż ciężko mi było oddychać, nie wybaczyłabym sobie gdybym choć nie zobaczyła go przed śmiercią, tato, choć lekarze nie dawali mu szans na przeżycie nocy wytrzymał 4 dni i mogłam pojechać Go pożegnać...
OdpowiedzUsuńU Ciebie sytuacja inna, bo wszystko się ułoży i będzie dobrze, ale potrafię poczuć co przeżywasz
Życzę dużo siły i nie trać optymizmu bo to potrzebne także Twojemu ukochanemu, a sunie utul mocno, zwierzaki czują więcej niż przypuszczamy !
Buziaki dla Was :*
Współczuje Ci Kochana tego przeżycia i zarazem bardzo dziękuję za dodanie otuchy :** Dzisiaj byłam u Biedactwa i strasznie blady,opuchnięty i widać że cierpiący. Ale tak to bywa po operacji.
UsuńPozdrawiamy Kochana :**
Maju, wiem co przeżywasz, życzę Ci dużo siły i bądź dzielna, wszystko wróci do normy, jestem całym sercem z Tobą! A psina.... tacy są już nasi bracia mniejsi... oddani całym sobą dla nas :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuje :**
UsuńTo trzymam kciuki za zdrówko drugiej połowy i wysyłam ci moją pozytywną energię:) Pozdrawiam ciepło, trzymaj się!
OdpowiedzUsuńsama prawda ujęta w tym poście ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: outsidekatte.blogspot.com
Ah... :( nie smutaj się...
OdpowiedzUsuńMi to się czasem wrzeszczeć chce, że nie można przenieść uczuć, by sie nimi podzielić :/
Trzymaj się, zawsze musi troszkę gorzej żeby potem mogło być lepiej, będzie dobrze ;)
OdpowiedzUsuńA ta psinka mnie na prawdę wzruszyła ;)
Smutne ;( Bedzie dobrze, glowa do góry;)
OdpowiedzUsuńoj tak mi przykro Kochana! głowa do góry ! będzie dobrze :) pamiętaj, że wiara czyni cuda :) :* dużo zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńps. co do olejku arganowego polecam sklep nomak.pl gdzie ja się zaopatruję ;)
niestety czasami i takiw rzeczy się dzieją, trzymaj się, będzie dobrze
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwałości,nigdy nie wolno się poddawać! :-)
OdpowiedzUsuńPamietaj że po każdym smutnym dniu w końcu przychodzi słonce ;*
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie cieplutko
Pozdrawiam.
Majusiu kochana-nie smutaj się :) Wszystko na pewno się ułoży,trzymam za was kciuki :) :*
OdpowiedzUsuńGrunt to myśleć pozytywnie, chociaż wiadomo nie zawsze ma się do tego siłę.. ale co zdziała cuda jak nie wiara? Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDziękujemy Kochane za miłe słowa. Teraz mój skarb wypoczywa i dochodzi do siebie także na całe szczęście wszystko idzie ku dobremu.
OdpowiedzUsuńBuziaczki Kochane :**
Ojjj okrutne ono jest bardzo. Przeszłam 6 operacji, ostatnio chemię skończyłam 1,5 roku temu i to w samotności. Może nie aż takiej bo miałam pomoc rodziny ale w tym czasie zostałam opuszczona przez męża. Będzie dobrze, człowiek jest w stanie wszystko przejść żeby przeżyć. Dacie radę, trzymam kciuki kochana i obserwuję. :) Dużo dużo zdrówka dla Was i psinki! :)
OdpowiedzUsuńMatko to się nacierpiałaś biedna! Współczuje, ale teraz już wszystko ok?
UsuńDziękujemy Kochana Tobie również :*